2005-02-06 – Zdzisław Karoń
Sport czy standard?
Czy ocenianie gołębi pocztowych według kryteriów standardu ma sens?
Coraz częściej zdaje się słyszeć to pytanie. Ja również wielokrotnie zastanawiałem się nad tym, podziwiając „okazy standardu” na corocznych wystawach. I przyznam, że mam co do tego pewne wątpliwości. Dlaczego? Otóż, przede wszystkim dlatego, że hodujemy przecież gołębie sportowe, wyczynowe, dla których głównym kryterium oceny powinien być wynik lotowy; czy to ilość zdobytych konkursów, długość przebytych tras lotowych, czy ilości czołowych miejsc na listach konkursowych. Powiedziałem – głównym kryterium oceny powinien być wynik lotowy, ale nie jedynym, ponieważ tzw. „piękno” jest również – najogólniej to ujmując – kategorią będącą w spektrum dążeń człowieka. Mnie również podobają się piękne gołębie, ale jest to „piękno sportowe”. To „piękno sportowe” ma jednak niewiele wspólnego z „napuszonym pięknem standardów” sprzed 20 lat, z tzw. „kurami” o napudrowanym upierzeniu, o nienaturalnie szerokich i krótkich sylwetkach, na które niestety panuje jeszcze moda wśród starszej generacji sędziów. Te gołębie „wyszły już z mody”, one odeszły do lamusa historii; a co najważniejsze one „nie lecą”. Powoli – na szczęcie – znikają z naszych gołębników i wystaw. Tego rodzaju ptaki nie znajdują też uznania w oczach młodszej generacji sędziów europejskich. Stopniowo, acz konsekwentnie kształtuje się nowy typ standardu oparty o „piękno sportowe”, głównie wskutek systematycznego podnoszenia wymagań lotowych dla tej kategorii gołębi. Ale jest to proces zbyt wolny.
Dlaczego na Olimpiadzie w Porto w standardzie wypadliśmy tak słabo? – można by zapytać. Czyżbyśmy nie mieli pięknych gołębi? Nie sądzę. Uważam, iż wysłaliśmy na olimpiadę nie te gołębie, które trzeba było wysłać. Dlaczego? Po pierwsze, niestety, nasi sędziowie nie znają tendencji i trendów kształtujących się w europejskim sporcie gołębiarstwa pocztowego i – tu powtórzę – nadal preferują „napuszone standardy” o krótkich sylwetkach, szerokich piersiach i „napudrowanym” upierzeniu. Po drugie; ich oceny w wielu przypadkach budzą poważne wątpliwości i obiekcje. Dam przykład. Na niejednej naszej wystawie w jednym rzędzie stoi czasem kilkanaście gołębi, które np. w punkcie „ogólne wrażenie…” mają identyczną punktację – „8,50” – mimo iż poszczególne okazy pod tym względem różnią się zasadniczo. Żeby to dostrzec nie potrzeba szczególnego znawstwa, widać to na pierwszy rzut oka. Nie jest to jedynie moja ocena. Potwierdza ją jeden z najlepszych polskich sędziów, z którym na ten temat dyskutowałem. Podobnie jest w innych punktach karty oceny. Dlaczego tak jest? A może dlatego, że na sędziów, którzy mają własne zdanie i których oceny odbiegają od średniej patrzy się krzywo, „spod oka”. Aby więc „nie podpaść”, dobrze jest „nie wychylać się” i oceniać według zasad tzw. „urawniłowki”. Do czego to jednak prowadzi? Z pewnością nie służy promowaniu godnych wyróżnienia ptaków.
Co jest piękne, a co brzydkie?
Zdaję sobie sprawę z tego, jak trudno określić kryteria oceny; powiedzieć, co jest piękne, a co brzydkie? Bo gusty są różne. Są nawet takie opinie, że każdy lotnik jest na swój sposób piękny. Z tym jednak nie można się zgodzić, bo jakże uznać za pięknego, samczyka o główce samiczki i dziobku gołębia z naszych miejskich podwórek? Co więc miałoby o tym pięknie decydować? Najogólniej rzecz biorąc, wszystko to, co decyduje o walorach zewnętrznych. A więc: lotowa sylwetka, naturalne proporcje, obły kształt głowy, dziób (długość, kształt, osadzenie), wielkość i barwa woskówek, rodzaj i barwa obwódek ocznych, osadzenie oczu w oczodołach, szyja (długość proporcje), wysokość nóżek, trzymanie ogona (w dół lub w górę), zachowanie się w klatce (spokój, opanowanie, lub niepokój i nerwowość), jakość upierzenia. To tylko niektóre. Wzorców mamy wiele. Wystarczy analizować i porównywać okazy najlepszych lotników na naszych wystawach. Proszę raz jeszcze zwrócić uwagę na to, że wymieniłem tu jedynie cechy zewnętrzne, możliwe do oceny bez brania gołębia do ręki. Poza tym są to kryteria dodatkowe, poza nadrzędnym, jakim jest osiągnięcie lotowe w określonej kategorii sportowej. Cechy te odpowiadają w pewnym stopniu niektórym pozycjom na obecnych kartach oceny. Znajdujemy na nich m.in.: ogólne wrażenie, głowa, oko, kondycja. Wymieniana jest na nich również forma, równowaga, harmonia ciała, a także jakość upierzenia. Ale na tychże kartach oceny są też takie cechy jak: budowa kośćca, mostek, miednica, wytrzymałość pleców i kupra, umięśnienie, skrzydło. Ocena tych cech u lotnika – moim zdaniem – jest nieporozumieniem. U wybitnego lotnika nie ma sensu tych cech oceniać. Skoro jest wybitny, o czym świadczy jego wynik, to te cechy ma właściwe i optymalne. Jest jednym organizmem, w którym wszystkie organy współpracują z sobą we wzajemnych związkach, stanowiąc w efekcie o tym, że z punku widzenia wyczynu lotowego jest on jednostką wybitną. Nie można więc żadnej z tych cech z nich oceniać niezależnie, w ręku, jak niestety dziś się to robi.
Jaka to jest najlepsza muskulatura, jaki jest najlepszy kościec?
Nie jestem wprawdzie dyplomowanym sędzią, ale miałem w swoim atelier fotograficznym dziesiątki, jeśli nie setki różnych gołębi, w tym również tych najwybitniejszych. Nigdy nie darowałem sobie tego, by gołębia nie zbadać w ręce, a przede wszystkim by nie poznać jego usposobienia, charakteru; jeśli o tych cechach można mówić u gołębi. Żeby dobrze go sfotografować jest to wręcz konieczne. Najistotniejsze w kontekście poruszanego tematu jest chyba to, że wśród tych gołębi, wybitnych lotników, trafiały się jednostki o zgoła odmiennych typach, zarówno, gdy idzie o sylwetkę, proporcje, zachowanie, a zwłaszcza, gdy idzie o budowę kośćca i muskulaturę, bo na tych kwestiach chciałbym się skupić. Niektóre z tych cech można by ewidentnie uznać jako wady, a mimo to gołębie te miały wybitne wyniki lotowe. Jak na to patrzeć? Kto pokusi się w tej sytuacji na sformułowanie jednoznacznych kryteriów oceny tych cech? Jaka to jest najlepsza muskulatura, jaki jest najlepszy kościec w obliczu tak dużych różnorodności typów? Kto potrafi bezbłędnie ocenić wytrzymałość pleców i kupra? Moim zdaniem to iluzja. Skutkiem tego są potem częste i uzasadnione pretensje hodowców do sędziów m.in. za to, że muskulaturę lotnika, zdobywającego dwa razy z rzędu po 12 konkursów ocenili skandalicznie nisko, np. na nieco ponad 27 pkt., a budowę kośćca tylko na nieco ponad 17 pkt., przy wartościach maksymalnych 29 i 19 pkt. To przecież nieporozumienie.
Jak dojść do pięknych gołębi lotowych?
Nie jest to łatwe, ale możliwe. Takich pięknych gołębi lotowych można się dochować na drodze selekcji prowadzonej równocześnie na dwie cechy; na wyczyn i piękno sportowe. Obecnie większość hodowców nie pracuje nad tym, skupiając się wyłącznie na osiągnięciach lotowych. Z reguły hoduje się potomstwo po najwybitniejszych lotnikach, łącząc „najlepsze z najlepszym”. Żeby dochować pięknych lotników, trzeba łączyć „najlepsze piękne” z „najlepszym pięknym”. I tylko w obrębie tych gołębi prowadzić selekcję. Ale jest to zapewne droga trudniejsza i dalsza.
Póki istnieje „standard”
Jakkolwiek ja osobiście jestem przeciwny utrzymaniu tej kategorii, to jednak póki istnieje i skoro chcemy konkurować na arenie międzynarodowej powinniśmy – z jednej strony – określić i kształtować własny wzorzec piękna sportowego gołębia pocztowego, z drugiej zaś strony – bacznie śledzić tendencje w europejskim sporcie gołębiarstwa pocztowego, m.in. poprzez aktywny udział naszych sędziów w pracach komisji sędziowskiej przy FCI. Niezmiernie pomocne w tej mierze byłoby też tworzenie serwisu fotograficznego z kolejnych olimpiad ze zdjęciami sylwetek wszystkich nagrodzonych gołębi. Materiał ten powinien być potem przedmiotem analiz i służyć szkoleniu naszych sędziów. W ten sposób mielibyśmy bezpośredni wpływ na kształtowanie się wzorca piękna gołębia pocztowego oraz bylibyśmy na bieżąco z aktualną „europejską modą”. Efektem tego byłyby zapewne znacznie lepsze miejsca naszych gołębi na kolejnych olimpiadach, na co bez wątpienia zasługujemy, jako jeden z największych związków hodowców gołębi pocztowych w Europie.
Obserwując tendencje panujące FCI na przestrzeni kilkunastu lat, w tym. m.in. odejście od oceny cech standardu u lotników i oparcie ich oceny wyłącznie na wyniku lotowym, a przede wszystkim systematyczne zwiększanie limitu osiągnięć lotowych dla gołębi kategorii standard, można żywić nadzieję, że w niedalekiej przyszłości dojdzie do likwidacji kategorii standard, zaś gołębie w kategoriach sportowych oceniać się będzie w oparciu o dwa kryteria. Nadrzędnym będzie wynik lotowy w danej kategorii, a drugorzędnym elementy piękna sportowego; w tym m.in. takich cech zewnętrznych jak: sylwetka, głowa, upierzenie, proporcje, ogólne wrażenie itd., z wyłączeniem takich cech, jak muskulatura czy kościec, miednica, mostek, wytrzymałość pleców. W efekcie tych zmian ukształtuje się jeden typ pięknego lotnika.
Piotr Patas