2005-07-19 • PREZES ODDZIAŁU ZABRZE ODPOWIADA NA BULWERSUJĄCE PLOTKI

Aktualności

2005-07-19 – Stanisław Gawor


Kim jest Alois Orantek?

To pytanie zadaję prezesowi Oddziału Zabrze, Marcinowi Bochynkowi,skąd inąd znanemu trenerowi piłki nożnej. Mam ważny powód, by tak właśnie sformułować swoje pytanie i by zwrócić się z nim właśnie do Bochynka .Otóż jest on jednym z „bohaterów”- bodaj nawet najważniejszym! – kursujących od pewnego czasu po Śląsku , a bulwersujących nasze środowisko pogłosek o rozlicznych lotowych „przekrętach” w tym Oddziale . To nie są anonimowe – jak to się często zdarza – pogłoski! Ich autor nie tylko się nie kryje, ale przeciwnie – ostentacyjnie się, powiedziałbym, ze swoim autorstwem obnosi. Ostatnio dotarł nawet do FCI, protestując przeciw decyzji o przyznaniu Bochynkowi srebrnego medalu na Olimpiadzie w Porto!Ów autor to właśnie wymieniony w tytule Orantek.
-Więc kim jest Orantek?
– Nikim.Przynajmniej w naszym Związku. Parafrazując znane porzekadło o karawanie i psach można by co najwyżej powiedzieć: to kundelek obszczekujący karawanę, by ją zawrócić… Kiedyś był hodowcą i członkiem PZHGP. Pięć lat temu za wielokrotne ewidentne oszustwa lotowe ( „majstrowanie” przy zegarze) został wyrzucony. Decyzją Oddziałowego Sądu Koleżeńskiego , potwierdzoną przez Sąd Okręgu, został nie tylko pozbawiony praw członkowskich na zawsze, ale takich praw pozbawiono też jego posesję.Sprawa była tak drastyczna, że Sąd Oddziału zdecydował się na dodatkową karę: ogłoszenie swego postanowienia w„Hodowcy”.Niestety, nie zrobiliście tego…
– Teraz więc jakby nadrabiamy…
– Szkoda, że tak późno… Gdyby Śląsk i cała Polska dowiedziały się w swoim czasie, jaki to uczciwy i wiarygodny człowiek, nikt by dziś poważnie tych jego bredni nie traktował.
– Do żadnego więc z podnoszonych przez niego zarzutów Pan się nie przyznaje?
– Pan raczy żartować, a mnie naprawdę daleko do takiego nastroju…
– A zarzuty wobec Jarosława Worzały, Waltera Czenczka i innych?
– Kompletna bzdura!Zwyczajne oszczerstwa, niczym nie uzasadnione pomówienia…
– O co chodzi temu panu?
– Bóg raczy wiedzieć. Ani ja ani pozostali „ podejrzani „ nic specjalnego mu nie zrobiliśmy. Ja jestem prezesem Oddziału dopiero od jesieni zeszłego roku, w czasie, gdy toczyła się jego sprawa, prezesem był kol. Andrzej Chmielecki. Myślę, że to ze strony tego oszczercy czysta złośliwość, chęć szkodzenia, mieszania. Może się – opluwając byłych kolegów, dziś mistrzów Oddziału – „odgrywa”? Albo chce pokazać za wszelką cenę, że nie tylko on jest oszustem? Na zebraniu sprawozdawczo- wyborczym Oddziału pod koniec lutego tego roku aż zawrzało, gdy poinformowałem, iż Sąd Okręgowy w Gliwicach oddalił jego pozew przeciwko kol. Chmieleckiemu o ochronę swych „dóbr osobistych”.
– A jakież to „dobra” Orantka naruszył były prezes?
– Proszę sobie wyobrazić, że był tak „bezczelny”, iż głośno- jak i wielu innych kolegów z Oddziału – mówił o tych przekrętach Orantka ( przekrętach bez cudzysłowu, bo jego oszustwa polegały na przekręceniach zegara), a nawet coś tam na ten temat pisał. Pisał zresztą tylko dlatego, że musiał wyjaśnić jego sprawę prezydentowi Miasta Chorzowa, bo Orantek uznał się za pokrzywdzonego przez Sądy Koleżeńskie PZHGP i zwrócił się do organu nadzoru. Zdaniem tego – jak już teraz wszyscy wiedzą – „kryształowo uczciwego” człowieka były to oczywiście bezzasadne pomówienia. Chciał, by go publicznie przeprosić, m.in. na łamach „Hodowcy”! Chciał też , by Chmielecki wzbogacił PCK o 5000 zł tzw. nawiązki. Sąd Okręgowy w Gliwicach w najmniejszym stopniu nie podzielił jego poglądów. Ale sam fakt, iż Orantek zwrócił się do Sądu i to z takimi właśnie wnioskami wywołał niebywałe oburzenie zebranych.Bo przyzna Pan – to rzadka bezczelność!
– Przyznaję bez najmniejszych oporów!

Rozmawiał Stanisław Gawor

Tekst tego wywiadu ukaże się w najbliszym numerze”Hodowcy Gołębi Pocztowych” (nr.8/2005).