2008-12-22 – Stanisław Gawor
Przywrócić Forum…
Jak wiadomo , nie jestem nie tylko działaczem , ale nawet szeregowym członkiem PZHGP, pewnie więc ani nie mogę , ani nie powinienem mieć pretensji np. o to , że nikt z kierownictwa Związku nigdy mnie nie zapytał o opinię na taki czy inny temat . Tak , wiem , nie po to mnie w „Hodowcy” zatrudniono . Ale czasami aż mnie korci , by zaprezentować swój pogląd , zwłaszcza w tzw. kontrowersyjnych Związkowych sprawach . W przekonaniu , że mam co nieco , i to może rozsądnego , do powiedzenia . A to przekonanie stąd , że przez te nieomal 10 lat posiadłem przecież jaką taką wiedzę o funkcjonowaniu naszej organizacji ( tak , naszej , bo się z nią identyfikuje), a – co też ważne – mój wiek ( podeszły niestety ) pozwala mi patrzeć na sprawy z pewnego dystansu i widzieć szerzej może , niż zaangażowani w sprawę adwersarze . Powiedziałbym nawet : rozumiejącego dystansu. Rozumiejącego , bo nie tylko , jako się rzekło , wiem coś niecoś o Związku , ale także moje kilkudziesięcioletnie doświadczenie w społecznym działaniu na różnych polach dało mi pewne wyczucie , coś w rodzaju intuicyjnej wiedzy o społeczno – psychologicznych niuansach mechanizmów i reguł funkcjonowania tzw. życia. Zwłaszcza zaś życia organizacji . Każdej .
Niech to ,co powiedziałem , posłuży za usprawiedliwienie. Bo nie wytrzymałem oto i wtrącam się niniejszym się w nieswoje poniekąd sprawy. Wszakże tylko poniekąd nie swoje…Dodatkowym usprawiedliwieniem mojej śmiałości niech będzie to , że zgłaszam tę swoją opinię w materii , która jest mi – z racji zawodu – najbliższa. I najlepiej znana .
To już powiem : idzie o naszą , Związkową stronę internetową , zwaną też portalem . Dokładniej – o tę część owej strony , która funkcjonowała jeszcze rok temu , a którą na mocy decyzji podjętej przez Zarząd Główny – pamiętam , pisałem przecież o tym – na wniosek Tadeusza Gidaszewskiego zlikwidowano w kwietniu ub. roku. Gdyby mnie ktokolwiek wówczas zapytał , powiedziałbym od razu i bez wahania : źle się stało , to duży błąd , strzelacie sobie w stopę , jak zwykli w takich sytuacjach mówić kowboje .Nie zapytał nikt … Dziś też , co prawda , nikt mnie o zdanie nie pyta , ale zabranie w tej sprawie głosu uznałem po prostu za swój obowiązek wobec mojego chlebodawcy , czyli PZHGP.
Zacznę od tego, że internet to medium o możliwości , zakresie i sile oddziaływania na nieznaną dotychczas skalę (…) . Wiele, bardzo wiele funkcji spełnia ; mnie np. pozwala zjawiać się w siedzibie Redakcji praktycznie jeden raz w miesiącu , bo cały „ cykl produkcyjny” kolejnych numerów „Hodowcy” realizuję ostatnio przy jego pomocy nie ruszając się z domu (…) .Internet pozwala także na coś co dla każdego człowieka , zwłaszcza zaś dla człowieka aktywnego i mocno w coś zaangażowanego , jest szalenie ważne : na swobodną , do tego bardzo szybką wymianę myśli . Bo człowiek taki już jest , że nie chce tylko słuchać , chce też , by jego posłuchano , chce na to coś , co go angażuje , mieć jakiś wpływ , pospierać się o zasady i racje, wskazać na błędy , czasami nawet – po prostu popisać się . Taką właśnie potrzebę zaspokajają internetowe grupy i fora dyskusyjne . No to doszliśmy do clou…
Otóż takiej potrzebie wyszedł był w pewnym momencie naprzeciw także i nasz Związkowy portal stwarzając hodowcom pole do codziennego swobodnego kontaktu – a więc i obiegu informacji i myśli – w postaci właśnie forum dyskusyjnego. Prowadził go i nadzorował na miarę swych możliwości – w praktyce społecznie , bo za niewielką opłatą – wspomniany wyżej Zdzisław Karoń. Dotkliwe obrażenia , jakie poniósł w katowickiej katastrofie , a także – trzeba to jasno powiedzieć – nieporozumienia z częścią kierownictwa Związku spowodowały , że odsunął się od tego. Właściwie – został odsunięty…
I wtedy się zaczęło . Ponieważ forum nie kontrolował praktycznie nikt, a głos na nim mógł oczywiście zabrać każdy , w Związku zaś pojawiła się , a potem zaktywizowała tzw. opozycja – ja mówię : „internetowa opozycja” , bo ujawniła się właśnie w internecie – tak się jakoś złożyło , że to nasze forum zdominowali ludzie niechętni władzom organizacji , zwłaszcza jego prezydentowi .W najmniejszym stopniu niekontrolowani , przy tym anonimowi , bo nikt nie żądał od „rozmówców” jakiegoś identyfikowania się , zaczęli działać na zasadzie „hulaj dusza, piekła nie ma” . Co jeden to większy śledziennik , frustrat
i nienawistnik , szalenie przy tym mocny w języku i nieprzebierający w zjadliwych słowach .Odreagowywano jakieś domniemane czy też rzeczywiste krzywdy , „dowalano z buta” każdemu , kto ośmielił się mieć w jakiejś sprawie – zwłaszcza w ocenie władz Związku – inne niż wypowiadający się wcześniej zdanie. Na porządku dnia były obelgi , pomówienia i zwykle kłamstwa , np.to niebotyczne wprost , że szefowie Związku „trzymają się żłobu” , że pobierają jakieś ogromne gaże. Jednym słowem : szambo…
Trudno się dziwić , że Zarząd Główny zareagował . Tyle , że zareagował w sposób absolutnie niewłaściwy : zamknąwszy forum zamknął też możliwość wypowiadania się komukolwiek , także tym – nielicznym niestety – którzy przedstawiali swe , też w dużej mierze krytyczne, a nawet bardzo krytyczne uwagi w sposób spokojny , bez obrażania kogokolwiek i bez obelżywych insynuacji . To jeden skutek tej decyzji. A drugi to ten , że bractwo to – podobno jest to kilkanaście, czy nawet kilka tylko osób , ciągle tych samych , ale występujących w „dyskusjach” pod różnymi „nickami” – przeniosło się natychmiast na pewien prywatny portal , który – jak się wydaje – powitał ich z entuzjazmem . I używają sobie teraz już bez żadnych zahamowań . Pojawiają się tam też oczywiście – ale z rzadka , a nawet więcej niż z rzadka – wypowiedzi godne wnikliwego i starannego rozważenia , zwłaszcza te podpisywane przez swych autorów , ale toną one w gnojówce obelg i insynuacji…
Najwyższy czas wycofać się z błędnej decyzji i przywrócić dyskusyjne forum na naszym portalu. I to jak najszybciej . Sprawa jest pilna , bo weszliśmy w okres kampanii wyborczej i będzie naprawdę niedobrze , po prostu fatalnie , jeśli toczyć się ona będzie pod dyktando owego „bractwa”. Trzeba więc zrobić wszystko – i zrobić to szybko – by ” rozsądnie krytyczną” część forumowiczów z owego prywatnego portalu „przejąć” i zaangażować do konstruktywnego myślenia o naszej organizacji , dając im swobodę w tym myśleniu i gwarancję , że będą uważnie słuchani . I odcinając ich od trującego jadu , sączonego przez złośliwych krytykantów. Niech zostaną tam we własnym gronie , niech się doszczętnie pozagryzają . Bo przecież – sądząc po wpisach , jakie czytam – nie tylko nienawidzą oni szczerze aktualnych władz i bardzo źle im – a przy okazji Związkowi – życzą , bardzo się też nie lubią nawzajem.
Ale nie chodzi przecież tylko o kampanię. Płaszczyzna bieżącej wymiany myśli , poglądów i opinii przecież się członkom Związku po prostu zwyczajnie należy i obowiązkiem organizacji jest ją im zapewnić . Jednym słowem – przywróćmy forum …
A jak uniknąć opanowania go przez „bractwo”? Są , myślę , na to sposoby , na pewno zna je Karoń. Ja myślę, że – poza czy obok sposobów, że tak powiem , technicznych – trzeba także wyznaczać internetowym rozmowom hodowców pewne ramy i bieżąco to egzekwować , jak również zaapelować o umiar i wzajemną życzliwość, a także – o podpisywanie swych wypowiedzi , a przynajmniej żądać logowania się rozmówców . Jak widziałem na naszym forum i jak widzę na owym prywatnym – podpisujący swe wypowiedzi na ogół nie popisują się arogancją i nie posługują kłamstwami i pomówieniami . No , a czym w końcu grozi autorowi podpisanie choćby najbardziej krytycznej , ale utrzymanej w pewnych ramach , także językowych , wypowiedzi? Ktoś go zwolni z pracy?
PS. Zanim ten numer „Hodowcy” zdążyliśmy wydrukować , wypowiedzi na prywatnym portalu , o którym powyżej wspomniałem , także poddano kontroli, eliminując obraźliwe , kłamliwe i chamskie . Ale „bractwo” przeniosło się od razu na inny portal. I nadal sobie używa w tym samym stylu…